Polskie rolnictwo konsekwentnie podbija Europę, choć początki były niełatwe

O przygotowaniach Polski do akcesji, zmianach jakie zaszły w rolnictwie przez ostatnie dwie dekady oraz szansach, które polskiej wsi dała obecność we Wspólnocie rozmawiali uczestnicy panelu podczas trzeciego dnia Europejskiego Kongresu Odnowy i Rozwoju Wsi w Poznaniu.

Moderatorem debaty była profesor Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN i jego dyrektor dr hab. Monika Stanny, a uczestnikami:

Aleksander Kwaśniewski, były Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej;

dr Czesław Siekierski, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi;

Andrzej Grzyb, poseł;

Krzysztof Paszyk, Minister Rozwoju i Technologii;

Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych;

prof. dr hab. Paweł Swaniewicz, dyrektor Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego.

 

Integracja jest procesem, który wciąż trwa

Monika Stanny: W 2004 roku wchodząc do Unii Europejskiej polska wieś obawiała się, że nie będzie takim beneficjentem jakim się okazała w rezultacie. Dziś widzimy, że jest bardzo duży postęp infrastrukturalno – gospodarczy. Jednak pod względem postaw społecznych, światopoglądowych polska wieś pozostała nośnikiem ciągłości, tradycji, wartości konserwatywnych. Czy ten kierunek rozwoju był jedynym możliwym, czy czegoś nie zgubiliśmy w wymiarze edukacyjnym i społecznym?

Aleksander Kwaśniewski: Wejście Polski do Unii Europejskiej wraz ze wszystkimi konsekwencjami oceniam w kategoriach sukcesu. Byłem uczestnikiem tego procesu od samego początku jako prezydent w latach 1995-2005. Pamiętam jakie towarzyszyły nam obawy o to, że Unia Europejska zniszczy nasze rolnictwo, ze nasze rolnictwo nie wytrzyma konkurencji. Dzisiaj słyszymy, że eksportujemy blisko 40 procent naszej produkcji, a z tego 75 procent do Unii Europejskiej. Z perspektywy czasu niektóre zabiegi i obawy wyglądają one mało poważnie.

W tym kontekście pamiętam wysiłki ministra Jarosława Kalinowskiego, który uczestniczył w negocjacjach akcesyjnych i zabiegi polskiego zespołu o tak zwane kwoty mleczne. Do ostatniego momentu przedłużających się negocjacji w Kopenhadze był to warunek, w którym nie chcieliśmy ustąpić. Dzisiaj ten temat w ogóle nie istnieje w przestrzeni oczekiwań.

Jednocześnie trwały protesty niektórych środowisk politycznych. Dzięki jednak wyraźnemu stanowisku papieża Jana Pawła II, który powiedział tuż przed referendum podczas zgromadzenia tysięcy wiernych na Placu św. Piotra w Watykanie „Polska potrzebuje Europy, Europa potrzebuje Polski” i dodał „..od Unii Lubelskiej, do Unii Europejskiej”. To pozwoliło wyciszyć demonstracje przeciwników odbywające się w naszym kraju i odebrało argumenty podnoszone w kampanii referendalnej.

Trudno sobie wyobrazić dzisiaj co by się wydarzyło, gdybyśmy nie weszli do UE. Mielibyśmy zamknięte granice, bylibyśmy pozbawienie środków finansowych, możliwości rozwoju, postępu. mogliśmy bardziej zabiegać o środki na poprawę infrastruktury drogowej, więcej inwestycji związanych z ochroną środowiska, żeby utylizacja różnych rzeczy była lepsza. Dzisiaj na polskiej wsi zdarza się w niektórych regionach, że nie mamy dobrego dostępu do edukacji co w konsekwencji skutkuje tym, że młodzi ludzie z tych regionów maja problem z konkurowaniem z rówieśnikami z lepszych ośrodków szkolnych. Problematyczny w wielu miejscach może być dostęp do ochrony zdrowia. Tu widzę wciąż pojawiające się problemy, które należałoby rozwiązać.

Jednak warto zaznaczyć, że Polska swoją szansę wykorzystała, wieś się zmieniła ogromnie. Zmieniła się infrastruktura, wyposażenie gospodarstw. Ważne jest, aby dać ludziom szansę, a będą potrafili w większości ją wykorzystać.

Odpowiadając na drugą część pytania uważam, że to dobrze, że polska wieś jest konserwatywna. Jestem zdania, że można pogodzić tradycyjne wartości, dobra kultury, ciągłość historyczną z unowocześnianiem się, z postępem. To pomaga zachować polskiej wsi swoją tożsamość.

Monika Stanny: Jaka jest ocena wykorzystania funduszy unijnych na obszarach wiejskich, czy udało się zaszczepić innowacyjność i przedsiębiorczość poza dużymi ośrodkami?

Krzysztof Paszyk: Ogromne zaangażowanie lokalnych samorządów, gmin, powiatów, województw umożliwiło dzięki skutecznemu wykorzystaniu środków UE postęp między innymi w infrastrukturze drogowej, które wyglądają jak z innej epoki w porównaniu do rozwiązań sprzed dwudziestu lat. Dzięki zaangażowaniu samorządów środki unijne były bardzo efektywnie wykorzystywane. Dzisiaj infrastruktura na wsiach nie tylko nie ustępuje tej w miastach, ale w wielu przypadkach ją przewyższa. Wiele zadań i planów jednak przed nami, ponieważ wciąż w wielu wsiach brakuje ścieżek rowerowych, bezpiecznych przejazdów kolejowych.

Jednym z głównych problemów, z jakim musimy się zmierzyć jest niż demograficzny i brak kolejnych licznych pokoleń, które z powodzeniem zastępują te odchodzące. Liczymy na to, że dalsze inwestycje infrastrukturalne i te zmierzające do poprawy jakości życia na wsi będą sprzyjały pozostaniu na gospodarstwach młodych ludzi i wiązaniu ze wsią swojej przyszłości. W różnych regionach Polski sytuacja wygląda odmiennie, ale jest to wyzwanie w skali całego kraju. Największe wyludnianie ma miejsce na wschodzie Polski. Na wsiach znikają podmioty gospodarcze, nie ma tez inicjatywy gospodarczej. Staramy się zatrzymać ten trend, tworzymy specjalne strefy ekonomiczne, które mają zachęcić do inwestowania na przykład w województwie podlaskim, lubelskim, podkarpaciu.

Monika Stanny: Panie ministrze, był pan architektem naszego wejścia do Unii Europejskiej w zakresie rolnictwa, dostosowywania polskiego rolnictwa do unijnych reguł. Uczestniczył pan w negocjacjach i obserwował ten proces od kulis. Następnie uczestniczył we wdrażaniu przyjętych założeń, a dzisiaj jest pan ministrem rolnictwa. Co się udało, co jest największym sukcesem wejścia polskiego rolnictwa do Unii Europejskiej? Proszę również o wskazania które działania jednak nie przyniosły spodziewanych rezultatów?

Czesław Siekierski: Przystąpienie do Unii Europejskiej było możliwe już wcześniej, w latach 90-tych, jestem o tym przekonany. Mielibyśmy więcej okresu przejściowego i więcej czasu na przygotowanie. Nie było jednak woli politycznej. W rękach prywatnych było około 75 procent własności użytków rolnych, w PGR-ach 19 procent, a 4 procenty w spółdzielniach produkcyjnych. Sytuacja ta była problematyczna w przygotowaniach do akcesji naszego rynku rolnego.

Obraz polskiego rolnictwa w unii był dwadzieścia lat temu mocno zafałszowany. Postrzegano polskiego rolnika jako nieogolonego chłopa w gumiakach z jednym konikiem. Taki obraz uśpił mocno Unię w negocjacjach. Przez następne dwadzieścia lat dokonał się niesamowity skok jakościowy polskiego rolnictwa, którego dokonały nie tylko gospodarstwa rolne, ale także służby okołorolnicze, inspekcje, uczelnie, instytucje, instytuty okołorolnicze, doradztwo rolnicze.

Możliwe stało się to również dzięki tysiącom wyjazdów studyjnych i prezentacji w krajach Unii, podczas których rolnicy poznawali innowacje stosowane w innych krajach.

Wejście rolnictwa polskiego do UE dało mu szansę na dużo szybszy i większy rozwój, niż dokonało by się to bez akcesji. Największe korzyści przynosi nam handel na wspólnym rynku, a nie dotacje płynące z Brukseli. Dlatego rozwój eksportu i postęp w branży rolno-spożywczej to największe sukcesy naszej akcesji do wspólnoty europejskiej. Dzięki nim możemy teraz wspomagać miedzy innymi małe firmy przetwórstwa, skracając łańcuch od pola do stołu.

Rola dopłat bezpośrednich maleje, ponieważ spada wartość pieniądza. Obecnie ukierunkowują produkcję mając na uwadze np. ekoschematy. Pomagają też sterować procesami w rolnictwie.

Wiktor Szmulewicz: Akcesja do Unii Europejskiej obudziła w rolnikach przedsiębiorczość. Nie wszystko udało, mamy jeszcze wiele do zrobienia, ale potencjał polskiej wsi został uwolniony. Dzisiaj sceptyków jest istotnie mniej, niż w 2004 roku.

Monika Stanny: Jakie wnioski płyną z integracji polskiej wsi z Unią Europejską dla rozszerzenia Unii na wschód i ewentualnej akcesji Ukrainy do wspólnoty europejskiej? Jak Unia może uniknąć błędów z przeszłości?

Andrzej Grzyb: Pamiętam wątpliwości jakie towarzyszyły urzędnikom unijnym, czy polskie mleko będzie odpowiedniej jakości, czy produkty z Polski będą spełniały unijne normy. Początkowo wartość eksportu polskiej żywności wynosiła 5 miliardów euro, a w ostatnich trzech latach już wzrosła do 52 miliardów euro. Nadwyżka polskiej produkcji rolnej wynosi 19 miliardów euro.

Obecnie Ukraina otrzymała nieporównywalnie lepsze warunki przystąpienia do wspólnoty, niż Polska w swoim czasie. Różni się także specyfika rolnictwo obu krajów. Na Ukrainie, spośród dziesięciu największych holdingów tylko dwa zarejestrowane są na Ukrainie, a w ich posiadaniu są trzy miliony hektarów ziemi. Warto zauważyć, że według statystyk Polska posiada 14,5 miliona hektarów ziemi użytkowej, Niemcy 16,5 miliona hektarów gruntów rolnych. Na Ukrainie jest ich nawet 42 miliony hektarów, z których w 2019 roku wyprodukowanych zostało przez ponad 4 miliony farmerów ponad 100 milionów ton zbóż To jest ogromny potencjał, ale przy wyzwaniu jakie stanowi struktura rolnictwa tego kraju. Taka ilość może doprowadzić do turbulencji rynkowych krajów członkowskich.

Przygotowanie do akcesji wymaga ogromnej pracy i wielu przygotowań. My Polacy musieliśmy w swoim czasie taką pracę wykonać. Opracowaliśmy dokument Narodowej Strategii Integracji, następnie powstała Komisja ds. Integracji Europejskiej. Wtedy polski parlament uchwalił specjalny budżet przeznaczony na przygotowania do akcesji. Osobna sprawą było przygotowanie polskiego prawa, zaimplementowanie przepisów i regulacji unijnych.

Monika Stanny: Są samorządy, które nie korzystają ze środków europejskich. Czy jest możliwy rozwój bez środków unijnych i dofinansowania, co należy uznać za sukces, a co za porażkę w lokalnej polityce samorządowej na wsi?

Paweł Swaniewicz: Od 2004 roku gminy wiejskie i wiejsko-miejskie otrzymały dotacje w wysokości około 60 miliardów złotych. Na inwestycje dołożyły również wkład własny do tych dofinansowań. Można również do tej kwoty doliczyć środki na lokalne grupy działania. Sukces w wykorzystaniu tych pieniędzy był możliwy przede wszystkim ze względu na zdecentralizowany sposób ich rozdysponowania. Byliśmy w momencie akcesji jedynym krajem, który zdecydował się na taki sposób dysponowania tymi środkami, na poziomie regionalnych programów operacyjnych. Dlatego sukces w wykorzystaniu środków unijnych to w dużej mierze zasługa samorządów. Także w kwestii przejmowania wartościowych reguł, procedur, procesów zarządzania, a nawet sposobu myślenia o rozwoju lokalnym.

Monika Stanny: Marzenie o skoku cywilizacyjnym już się spełniło. Jakie marzenia może mieć dzisiaj polska wieś?

Aleksander Kwaśniewski: Polska wieś mocna stąpa po ziemi. Uważam, że najważniejsze jest w tym momencie dobrej jakości wykształcenie młodzieży, która pozostanie na wsi. Bardzo ważna jest również łatwa dostępność do służby zdrowia i profilaktyki zdrowia. Koniecznie trzeba dokończyć dzieło poprawy infrastruktury drogowej i transportu publicznego. Koniecznością jest również włączenie wsi do wielkiego procesu ochrony środowiska, aby zatrzymać zmiany klimatyczne. Mamy w tym obszarze wiele do zrobienia.

Krzysztof Paszyk: Wieś ma bardzo wiele do zaoferowania, chociaż wciąż pokutuje myślenie, że jesteśmy trochę z boku, że jesteśmy poza głównym nurtem. Tymczasem na polskiej wsi opiera się bardzo wiele aspektów naszego życia. Fundamentalne jest w tym bezpieczeństwo żywnościowe, jeszcze dwadzieścia lat temu bagatelizowane. W konsekwencji wieś jest filarem życia gospodarczego, wszystkie parametry eksportu i udziału w gospodarce na to wskazują. Dlatego musimy zadbać, aby to, co jest wytwarzane było konkurencyjne na rynku likwidując ograniczenia i bariery, choćby infrastrukturalne. Bardzo byśmy chcieli, aby wieś była również miejscem produkowania taniej energii, która będzie wykorzystywana lokalnie.

Podsumowując debatę jej uczestnicy zgodzili się, że powinniśmy nie tylko w polską wieś inwestować, ale także wsi słuchać. Wchodząc do Unii Europejskiej wchodziliśmy z nadziejami, dzisiaj po dwóch dekadach mamy już na swoich barkach odpowiedzialność za jej odnowę i rozwój, ale również funkcjonowanie w warunkach gospodarczych, ale i społecznych. Jednak przedsiębiorczość mieszkańców wsi w połączeniu z zaangażowaniem lokalnych samorządów przeprowadzi nas od dialogu do bezpiecznej przyszłości.

 

Tekst i zdjęcia: Maciej Zimnicki, Sekcja Promocji i Wydawnictw WODR