Logotyp ksowpluswodropis.jpg

Zdrowa gleba, zdrowy plon na lata

"Akademia zdrowej gleby" to warsztaty zorganizowane przez Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Sielinku, podczas których rolnicy uczyli się dbać o glebę, rozpoznawać jej właściwości, kondycję. Dowiedzieli się również, jak w praktyce poprawić wynik ekonomiczny produkcji roślinnej, wykorzystując do tego wiedzę o uprawianej przez siebie ziemi.

Specjalnie na potrzeby szkolenia zostały przygotowane na polach w Sielinku dwie odkrywki do klasyfikacji bonitacyjnej o głębokości około 150 cm. Każda z nich reprezentuje typ gleby płowej, próchnicznej, opadowo-glejowej. Przy każdej odkrywce zamieszczone zostały tablice informacyjne z właściwościami fizycznymi, chemicznymi, sorpcyjnymi i analizą obecności makro- i mikroelementów. Do analizy próbki gleby zostały pobrane już kilka miesięcy wcześniej, a następnie dokładnie sprawdzone i opisane, aby prezentowana wiedza był jak najbardziej rzetelna.

To właśnie w tych odkrywkach odbyły się praktyczne wykłady i dialogi z rolnikami, którzy mogli nie tylko zobaczyć budowę morfologiczną gleby, ale także organoleptycznie nauczyć się ją badać, a w konsekwencji również przeanalizować i porównać sytuację na własnym polu, zasięgnąć opinii u naukowców z poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, uzyskać praktyczne wskazówki do prowadzenia własnej produkcji.

Rolniku, co masz w glebie?

– Zdrowa gleba to taka, która jest optymalnie produktywna, czyli taka, która dostarcza składniki mineralne w odpowiednich ilościach, formach, proporcjach, zapewniając jednocześnie roślinie dopływ tych składników w całym okresie wegetacyjnym – tłumaczy prof. dr hab. Jarosław Potarzycki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Zdrowa gleba to taka, która ma dobrze zbudowany magazyn sorpcyjny, o który powinien dbać także rolnik, zasilając go i pozostawiając substraty dla powstającej próchnicy: resztki pożniwne, słomę, obornik, inne materiały organiczne – podkreśla profesor i zaznacza, że zbrodnią jest wywożenie słomy z pola i sprzedawanie jej na przykład na spalanie. – Jedynym uzasadnionym wytłumaczeniem dla zwiezienia słomy z pola jest wykorzystywanie jej na potrzeby żywego inwentarza, który jej potrzebuje. W innym przypadku jest to niedopuszczalne – dodaje.

Zdaniem naukowca jedynie takie podejście zagwarantuje właściwą kondycję gleby, czyli z bogatym życiem biologicznym. Oznacza to, że obecnym w niej mikroorganizmom należy stworzyć odpowiednie warunki do bytowania. Wśród tych warunków jako najważniejsze zadanie wskazuje regulację odczynu gleby. Przypomina jednocześnie, że gleby w Polsce, blisko w 60 procentach przypadków, wymagają odkwaszania. Dla rolnika oznacza to, że aby we właściwy sposób dbać o glebę, powinien ją często badać i diagnozować jej stan, przynajmniej raz na trzy, cztery lata w zakresie podstawowych składników: makroskładników, mikroelementów. Profesor rekomenduje także częstsze badania pod kątem obecności azotu mineralnego dostępnego dla rośliny, najlepiej raz do roku, zawsze na przedwiośniu, przed rozpoczęciem wegetacji lub przed zasiewem roślin jarych. Takich badań – zaznacza – nigdy nie należy robić jesienią lub latem, ponieważ nie sposób przewidzieć, jaka będzie kondycja azotu w ziemi, kiedy nadejdzie wiosna.

Plon z sukcesem, ale realnie

Po zdiagnozowaniu stanu i kondycji gleby kolejnym krokiem jest określenie realnego poziomu plonu. Zdarza się, że rolnik, dysponując słabym stanowiskiem, zakłada sobie zbyt ambitny plon, dostosowując do tego nawożenie. Według profesora Jarosława Potarzyckiego to błąd. Plon musi być ambitny, ale realny.

Kolejnym krokiem jest określenie potrzeb pokarmowych rośliny, która będzie zasiana. W tym przypadku nie chodzi o podanie nawozów, ale określenie, ile ta roślina musi zjeść, aby wyprodukować określoną ilość ziarna. Mając diagnozę, ile wartości niezbędnych jest w glebie, ile roślina sobie sama wyprodukuje niezbędnych składników, a ile rolnik będzie musiał dostarczyć nawozów mineralnych. Może się okazać, że, aby wyprodukować osiem ton ziarna pszenicy, trzeba będzie zastosować 150 kilogramów potasu, ale może się okazać, gdy mam dobrą glebę, że wystarczy tylko 60-70 kilogramów.

Na podstawie diagnozy składu gleby można w sposób odpowiedzialny i uzasadniony ekonomicznie zaplanować jej nawożenie. – Przykładem może być nawożenie fosforem, ponieważ w glebie kwaśnej fosfor będzie się uwsteczniał, czyli łączył z glinem lub żelazem, a w konsekwencji, wniesiony do gleby wraz z nawozami w formie przyswajalnej dla roślin może bardzo szybko przejść do formy, której roślina nie jest w stanie pobrać – podpowiada profesor Potarzycki. – Co gorsza, występujący w takiej glebie toksyczny glin uszkadza system korzeniowy, a roślina nie będzie w stanie pobrać sobie nawiezionego azotu – podkreśla.

Według naukowca na tym polega dbanie o glebę, aby w pierwszej kolejności uregulować jej podstawowe właściwości w możliwie jak najbardziej dla niej przyjazny sposób, a następnie ingerować w sposób bardziej zaawansowany. Podstawą jest właściwe pH gleby 6,5-7,2 i obecność w niej materii organicznej pozostałej po żniwach lub pochodzącej z poplonów. Bo w takiej glebie, o odczynie obojętnym, składniki pokarmowe są łatwo dostępne i przyswajalne dla roślin.

Typowe pole, piach na glinie z warstwą próchnicy

Typ gleby płowej, próchnicznej, jaki znajduje się na polu w Sielinku, to najbardziej typowy typ gleby rolniczej w naszym kraju i stanowi aż 52 procent ogółu gleb rolniczych w Polsce. Powoduje to, że stanowią o naszym bezpieczeństwie żywnościowym. – Mamy bardzo mało czarnoziemów (ok. 1 proc.), czarnych ziem (ok. 2-3 proc.), najbardziej żyznych gleb. Dlatego musimy o gleby płowe bardzo dbać, a mogą być one zaskakująco żyzne, jeżeli są utrzymane w odpowiedniej agrotechnice – mówi prof. dr hab. Bartłomiej Glina z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, demonstrując w odkrywce glebowej sposoby badania gleby, jej typów i charakterystyk, podpowiada, jak zbudowana jest gleba płowa.

– W Sielinku, podobnie jak na większość upraw, mamy piaszczyste poziomy z piaskami zalegającymi na głębokości 60 centymetrów, bezpośrednio na glinach (piaski gliniaste lekkie lub mocne). Ten typ posiada dobrą, pulchną strukturę i może być skutecznym łożem siewnym dla systemów korzeniowych, które mogą się szybko rozwijać, pod warunkiem, że dbamy o materię organiczną – zaznacza profesor i wskazuje, że znajdująca się pod piaszczystą warstwą glina jest rezerwuarem wody zabezpieczonej na okres suszy. Na podobnej głębokości znajdują się również frakcje ilaste, które mają doskonałe właściwości sorpcyjne, czyli zdolność do pochłaniania i zatrzymywania cennych składników pokarmowych, które rolnik wnosi do łoża siewnego, a zostaną one częściowo wymyte i właśnie tak roślina je odnajdzie swoimi korzeniami, które potrafią w niektórych odmianach zbóż sięgać głębokości nawet 150 – 170 centymetrów.

W glinach roślina znajdzie bardzo dużo niezwietrzałych minerałów, skał, przyniesionych często przez przesuwający się przed tysiącami lat lodowiec. Z tego źródła uwalniane są powoli składniki pokarmowe. – Korzeń rośliny, który rozwija się w głąb ziemi, kiedy napotka taką niezwietrzałą skałę, oplata ją, czerpiąc z tego darmowego zgromadzenia składników pokarmowych – mówi profesor Bartłomiej Glina.

– W czasie warsztatów rolnicy pytają o zasadność takiej odkrywki i kłopotliwy, z pozoru właśnie, taki sposób oceny morfologicznej gleby – mówi profesor i zaznacza, że dogłębnej diagnostyki pola bez takiej odkrywki specjaliści nie są wstanie zrobić i każdy rolnik na swoim polu powinien taką odkrywkę przeprowadzić. Co więcej, ze względu na występującą dużą mozaikę gleb, nawet trzech lub czterech typów na jednym hektarze, podobnych odkrywek na jednym polu, nawet o niewielkim areale, powinno być kilka. Aby uniknąć ewentualnych wyższych kosztów takich badań, można wykonać odwierty, zamiast zamawiać koparkę – podkreśla naukowiec.

Gleba źle traktowana

Opinia jaką wystawiają naukowcy prowadzonej obecnie produkcji roślinnej w aspekcie dobrostanu gleby jest dość surowa i krytyczna.

– Niestety większość rolników źle traktuje glebę, z roku na rok napowietrza ją i odpróchnicza orząc ją za często i za głęboko, a potem tę orkę doprawiają, za głęboko robią większość uprawek pożniwnych – zauważa prof. dr hab. Tomasz Piechota z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Najlepszym rozwiązaniem, które podpowiada profesor jest przestać orać i przejść na technologie bezorkowe, uproszczone i z większym zaangażowaniem zadbać o płodozmian. – Płodozmian nie może być robiony wyłącznie w oparciu o oziminy. To się później mści, na przykład kumulacją tych samych chwastów, czyli tak zwaną kompensacją gatunków i powstaje problem, który próbuje być rozwiązany coraz głębszą orką – przestrzega profesor Piechota i zaleca zmieniać poplony z ozimych na jare i odwrotnie, siać porządne mieszanki kilku gatunków. Według naukowca z czasem taka praktyka powinna pomóc odbudować zasoby materii organicznej, czyli próchnicy, która tworzy wszystkie właściwości gleby. To cel, który wspólnie, środowisko rolnicze i naukowe powinno sobie założyć i go osiągnąć.

– Zwolennicy uprawy orkowej powinni orać płycej i mieszać tyle, ile jest to absolutnie konieczne. Głęboka orka zgodna ze sztuka powinna być raz na trzy, cztery lata, a na przykład pod zboża ozime orać płycej, niecałe 20 centymetrów w zupełności wystarczy. W przypadku uprawy przedsiewnej nie pogłębiać uprawy. Aby zasypać koleiny powstające za ciągnikiem warto założyć spulchniacze śladów, a cały agregat wynieść wyżej o kilka centymetrów – zaleca profesor i zachęca do stosowania płodozmianu, zostawienia słomy na polu po żniwach, wysypywać kompost z pieczarkarni, obornik kurzy, aby tworzyć jak najbogatszą warstwę próchniczą gleby, która będzie najbogatsza kiedy przestaniemy orać.

„Akademia zdrowej gleby” pozytywnie zmienia myślenie

Warsztaty przygotowane przez Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu, przy współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Przyrodniczego spotkały się z ogromnym zainteresowaniem rolników. Wysoki poziom merytoryczny spotkania był możliwy dzięki prowadzącym:

  • dr. hab. inż. Bartłomiejowi Glinie, z Katedry Gleboznawstwa i Mikrobiologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu;
  • dr. hab. inż. Tomaszowi Piechocie, z Katedry Agronomii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu;
  • dr. hab. inż. Jarosławowi Potarzyckiemu z Katedry Chemii Rolnej i Biochemii Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Słuchaczom zaprezentowane zostały trzy bloki tematyczne. Pierwszy z nich dotyczył diagnozowania gleby i roślin, drugi praktycznych metod identyfikacji kluczowych właściwości gleby, trzeci blok zaś objął tematykę zabiegów regenerujących glebę, czyli rolnictwa regeneratywnego.

Wydarzenie pod nazwą operacja „Akademia zdrowej gleby” miała na celu wymianę wiedzy i doświadczeń oraz popularyzację skutecznych rozwiązań dotyczących ochrony zasobów gleby. Mogło się ono odbyć dzięki finansowaniu ze środków Unii Europejskiej w ramach Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027.

Tekst: Maciej Zimnicki

Zdjęcia: Piotr Leśniowski i Maciej Zimnicki, Sekcja Promocji i Wydawnictw WODR