W hali ze skrzyniami z ziemniakami stoi mężczyzna. Widać go z profilu. Trzyma w dłoni ziemniaka, a drugą dłonią dotyka ziemniaka w skrzyni.

Z sercem do sadzeniaków

Historia jego gospodarstwa sięga ponad stu lat, a na temat uprawy ziemniaków wie wszystko. Tadeusz Zatylny prowadzi gospodarstwo nastawione na uprawę sadzeniaków i od dawna współpracuje z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.

– Ziemniakami żyję od lat. To jest ciekawy kierunek, ale wymagający. Trzeba mieć zaplecze, sortownię, maszyny do zbioru, przechowalnię. Jeśli się te warunki spełnia, to można na tym zarobić – opowiada Tadeusz Zatylny, który w Zamościu, w powiecie ostrowskim, prowadzi gospodarstwo nastawione na uprawę ziemniaków.

Ponad stuletnia tradycja

Historia gospodarstwa Tadeusza Zatylnego sięga 1920 roku. Wtedy zostało kupione przez jego dziadka. – Później przejął je mój ojciec, a ja w 1998 roku. Jest to gospodarstwo rodzinne nastawione na produkcję ziemniaków sadzeniaków, traw nasiennych, facelii i zbóż nasiennych – mówi Tadeusz Zatylny.

I dodaje: – Po 1998 roku powstała przechowalnia, garaż, zaplecze magazynowe. Kupiliśmy sprzęt rolniczy, w tym kombajn zbożowy.

Jak mówi Tadeusz Zatylny, ziemniaki w jego rodzinie były hodowane od lat. – W naszym rejonie są ziemie piątej i szóstej klasy, więc uważałem, że z hektara ziemniaka sadzeniaka można uzyskać dużo więcej niż za zboże. Moim zdaniem jest to kierunek opłacalny, chociaż nie wszyscy chcą się go podjąć, ponieważ chcą produkować tylko ziemniaki jadalne. Uważam jednak, że na naszych glebach ten sadzeniak się sprawdza, bo nie musimy uzyskiwać dużego ziemniaka – opowiada Tadeusz Zatylny.

Zbliżenie na twarz mężczyzny. W tle widać ułożone pod sufit drewniane skrzynie.

A jednocześnie wspomina z uśmiechem: – Ziemniaki zawsze mi się podobały, zresztą z wzajemnością. Miałem taki przypadek, że zacząłem kopać odmianę i było bardzo dużo ziemniaków w kształcie serduszek. Mogłem ich z tysiąc nazbierać. Można powiedzieć, że jak podchodzi się z sercem do tej rośliny, to ona z sercem się odwzajemnia.

Tadeusz Zatylny nie ma wątpliwości, że kluczowa w uprawie sadzeniaków jest gleba. Bez odpowiedniej jakości gleby, nie da się uprawiać najwyższej jakości sadzeniaków.

Ponadto, rolnik uprawia facelię w ramach płodozmianu. – To dobre stanowisko pod zboże, a zwłaszcza pod ziemniaki i nie trzeba przy niej stosować żadnej chemii – tłumaczy.

Natomiast Magdalena Jarosik, doradczyni Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu, dodaje: – Pan Tadeusz, siejąc facelię na swoich gruntach, współpracuje z pobliskimi pszczelarzami, którzy zwożą tu ule, dzięki czemu otrzymuje pyszny i zdrowy miód faceliowy. W tym gospodarstwie chcemy wysiać mieszanki, żeby zwiększyć populację pszczoły miodnej i wszystkich owadów zapylających.

Plantacja nasienna

Tadeusz Zatylny wskazuje, że zakładając plantację nasienną rolnik musi spełnić cztery warunki.

– Po pierwsze, musi przebadać glebę na mątwika i raka. Jeśli nie ma chorób, to ziemniaki sadzone są wiosną. Następnie dwukrotnie przychodzi inspekcja na ocenę polową, w sierpniu z kolei pobierana jest próba ziemniaków do oceny pod kątem wirusów, która trafia do Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu – wyjaśnia rolnik.

I kontynuuje: – Na podstawie tej oceny rolnik otrzymuje dokumenty. Jeśli ziemniaki przeszły badanie, to można je sprzedawać, pod warunkiem, że jeszcze przejdą próbę pobraną na bakteriozę. W gospodarstwie pobierane jest 200 bulw pod koniec września, jeśli wynik jest pozytywny, to można je sprzedawać.

Rolnik wskazuje również, że wykorzystywanie chemicznych środków w gospodarstwie jest nieuniknione. – Celem jest wynik końcowy, a bez chemii szkodniki zjedzą wszystko. Nie wiem czy dzisiaj da się całkowicie uprawiać bez chemii, chyba jedynie na własne potrzeby w ogródku. Na szczęście sadzeniak nie potrzebuje dużo takich środków. Jednak trzeba wykonywać zabiegi na chwasty, bez tego nie da się uprawiać – mówi Tadeusz Zatylny.

Współpraca z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Poznaniu

Tadeusz Zatylny od lat współpracuje z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Co więcej, w 2012 roku dołączył do Sieci Gospodarstw Demonstracyjnych WODR, która skupia nowoczesne gospodarstwa z Wielkopolski.

– W 2013 roku na terenie gospodarstwa została postawiona stacja meteorologiczna, która wskazuje jaka jest na przykład wilgotność gleby lub powietrza. Ponadto, w gospodarstwie był realizowany projekt eDWIN, który ma na celu pomóc rolnikom przy dokonywaniu zabiegu ochrony roślin – mówi Magdalena Jarosik, doradczyni Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.

Tadeusz Zatylny chętnie dzieli się z rolnikami swoją wiedzą. – Przekazuję rolnikom to, co robię, jak uzyskać plon i zdobywać materiał. Rolnicy mają dużo pytań o popełniane błędy, bo czasem można je robić i nie wiedzieć skąd. Często decydują o tym detale. Są odmiany, które pierwszy moment wschodu mają słabszy, a potem rosną. Czasem wystarczy przesunąć termin siania o kilka dni i już plon na tym traci – opowiada rolnik.

Stos ziemniaków w skrzyniach.

I dodaje: – Jeśli do pracy nie podchodzi się z sercem, to nie osiąga się celu. Trzeba też korzystać z wiedzy. Rolnik powinien posiadać jej dużo, inaczej zostajemy z tyłu, bo wiele przychodzi nowych rozwiązań.

Analizy, optymizm i duma z rolnictwa

Duża część pracy Tadeusza Zatylnego to nie tylko działania na polu, ale także planowanie kolejnych poczynań. – Jak przyjdzie mi jakiś pomysł do głowy, analizuję go rok. Zasiać każdy potrafi, ale trzeba także umieć to sprzedać. Trzeba być dobrym managerem, żeby osiągnąć efekt końcowy. Firmy też chętnie współpracują z osobą otwarta, która wie czego chce – wyjaśnia rolnik z Zamościa.

Jednocześnie dodaje, że trzeba wierzyć i mieć przekonanie w to, co się robi. – Nie miałem nigdy chwil zwątpienia. Zawsze czułem się dobrze w tym co robię i to lubiłem. Wiedziałem, że będę chciał rozwijać gospodarstwo i iść do przodu. To, co chciałem, to w życiu osiągnąłem – przekonuje Tadeusz Zatylny.

Rolnik nie ukrywa jednak, że w rolnictwie zawsze są wzloty i upadki i nie można się załamywać. – Gdybym zbyt mocno myślał, to straciłbym sens tego co robię. Rolnictwo ma swoją specyfikę, jest to uprawa „pod chmurką” i wszystko zależy od warunków pogodowych – mówi Tadeusz Zatylny.

Niezależnie od tego, pozostaje optymistą. – Dążę do celu i zawsze w niego wierzę. Myślę, że życie mnie tego nauczyło. Można być rolnikiem, a można iść na etat, każdy jest panem swojego losu. Ja wybrałem zawód rolnika. Wiedziałem, że chcę być niezależny, prowadzić swój interes i go rozwijać – opowiada.

A jednocześnie dodaje: – Jeśli ktoś narzeka na to co robi, to niech nie będzie rolnikiem. Swój zawód powinno się chwalić i być z niego dumnym. Bez rolników nie byłoby chleba, warzyw. Jeśli rolnicy nie będą pracowali, to co będziemy jeść?

Tekst: Norbert Kowalski