Pochmurny dzień. Stado owiec i baranów stoi na błotnistym podłożu. W tle widać drewniane ławki.

Ranczo Kacperkowo – setki zwierząt w jednym miejscu

Struś Heniu, osiołek Krysia, owca Wiktoria, baranek Kacper a także konie, gęsi, kury, kaczki i wiele zwierząt czeka na gości w Ranczu Kacperkowo, które na co dzień współpracuje z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. To wyjątkowe miejsce, w którym każdy będzie miał okazję poznać z bliska różnorodne zwierzęta, nakarmić je, pogłaskać. I przede wszystkim spędzić czas na świeżym powietrzu.

Zaledwie 40 kilometrów od Poznania, niecała godzina jazdy samochodem i z miasta można przenieść się do sielskiego krajobrazu wsi i zagrody pełnej zwierząt. Tak bowiem wygląda Ranczo Kacperkowo, które jest świetną opcją na wycieczkę nie tylko dla mieszkańców miast.

Ranczo Kacperkowo powstało, by dzieci mogły przebywać wśród zwierząt

Ranczo Kacperkowo zostało otwarte dla gości w lipcu 2020 roku. Chociaż działa stosunkowo od niedawna, to bardzo szybko zdążyło sobie zaskarbić sympatię odwiedzających. To wszystko było możliwe dzięki pracy właścicieli, Państwa Moniki i Przemysława Bileckich, którzy sprowadzili setki zwierząt.

Pochmurny dzień. Stado gęsi chodzi po drewnianym podłożu. W tle widać drzewa.

– Zależało nam, by nasze dzieci miały okazję wychowywać się w takim otoczeniu, jak my z żoną, czyli w otoczeniu zwierząt. Tak, by wszyscy potrafili żyć w symbiozie i nie robić sobie krzywdy. Dzisiaj mamy takie czasy, że na wsi już widać coraz mniej zwierząt. A my staraliśmy się wyjść naprzeciw tej sytuacji oraz pozwolić ludziom nas odwiedzać, dotknąć tych zwierząt i się z nimi pobawić i pogłaskać – opowiada Przemysław Bilecki.

– Zanim otworzyliśmy z mężem Ranczo zajmowałam się strzyżeniem psów, zaś mąż pracował w branży budowlanej. Jednak oboje pochodzimy z gospodarstwa i chcieliśmy, aby zwierzęta były także wśród naszych dzieci – dodaje Monika Bilecka.

Pierwszymi mieszkańcami rancza były kucyk oraz koza. Teraz na ranczu jest ich około 400, w tym gęsi, kury, konie, owce, kozy, barany, osiołek, a nawet dwa strusie. Zwłaszcza jeden z nich, Heniu, chętnie wita się z gośćmi i pozuje do zdjęć.

– Drugi struś to samica i jest bardziej nieśmiała – śmieje się Monika Bilecka.

I dodaje: – Często jest tak, że sami właściciele zwierząt zgłaszają się do nas, że nie mogą zająć się już zwierzętami, nie chcą ich oddać na rzeź i chcieliby im znaleźć jakieś dobre miejsce. Niektóre ze zwierząt były także odbierane z miejsc, gdzie miały złe warunki i trafiły do nas na zasadzie azylu.

Pochmurny dzień. Na pierwszym planie stoi struś. W tle widać barana oraz ludzi.

Goście w każdym wieku, z Polski i zagranicy

Tak duża liczba zwierząt wymaga wiele pracy, ale Państwo Bileccy mogą liczyć na pomoc swoich dzieci, które uwielbiają zwierzęta i chętnie same angażują się do różnych zadań.

– Dzieci są zachwycone zwierzętami i nawet nie musimy ich prosić o pomoc, bo same chętnie się do tego biorą – mówi Przemysław Bilecki.

Z kolei Pani Monika dodaje: – Każde zwierzę ma u nas imię, wymyślają je nasze dzieci. Niejednokrotnie zdarzało się także, że dzieci uczestniczyły w odbieraniu porodów, więc w pełni z nami współpracują w gospodarstwie.

Pochmurny dzień. Młody mężczyzna, Przemysław Bilecki, stoi i wypowiada się do mikrofonu, który jest przed nim. W tle widać zwierzęta.

Pochmurny dzień. Młoda kobieta, Monika Bilecka, stoi na trawie i wypowiada się do mikrofonu, który jest przed nią. W tle widać zwierzęta na trawie.

Jak się okazuje, do Rancza Kacperkowo przyjeżdżają nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale także goście z innych rejonów. Wśród odwiedzających nie brakuje zarówno małych dzieci, jak i seniorów.

– Odwiedzają nas goście w każdym wieku. Gościliśmy zarówno przedszkolaków, młodzież, jak i seniorów. Przeważnie przyjeżdżają do nas goście z promienia około 150 kilometrów, ale zdarzają się także goście z zagranicy – opisuje Monika Bilecka.

Odwiedzający mogą nie tylko na żywo zobaczyć rozmaite zwierzęta, ale także spędzić z nimi czas, pogłaskać, zrobić sobie zdjęcie czy nakarmić. Ponadto, w okresie świąt Bożego Narodzenia na gości czekała „żywa” szopka.

– Mieliśmy szopkę betlejemską czy przejażdżki z Mikołajem na traktorze. Z kolei kucyka przebieraliśmy za renifera i dzieci mogły się przejechać na reniferze. Co prawda, był on trochę oszukany, ale frajda była – śmieje się Monika Bilecka.

Czarna koza opiera się łapami o drewniane ogrodzenie. Za nią widać dwa inne kozy.

Ranczo Kacperkowo współpracuje z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego

W działalności Rancza Kacperkowo pomaga także Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Na co dzień z gospodarstwem współpracuje Nina Bartol, doradca z powiatu obornickiego.

– Państwo Bileccy to gospodarze, którzy obdarzają swoje zwierzęta ogromną pasją i sercem. Co więcej, tą pasją zarazili swoje dzieci i przekazują im tę miłość do zwierząt – mówi Nina Bartol.

I dodaje: – Państwo Bileccy od niedawna współpracują z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego, ale ta współpraca jest udana. Aktualnie staramy się, aby Ranczo Kacperkowo działało na zasadzie zagrody edukacyjnej. WODR będzie nadzorował, aby ten proces przebiegał pomyślnie. Ponadto, WODR wspiera gospodarzy w ich staraniach o uzyskanie funduszy na realizację kolejnych inwestycji oraz pomysłów pani Moniki i Przemysława.

Cztery owce i barany stoją na trawie i jedzą trawę. W tle widać ogrodzenie.